Posty

Rozdział pierwszy

– Lotte! – słyszę delikatny głos mojej mamy, który dobiega z nieokreślonego bliżej mi miejsca. – Lotte, wstawaj! – Dźwięk staje się coraz bardziej wyraźniejszy. Wydaje mi się jakby była tuż obok mnie. Powoli otwieram i przecieram zaspane oczy. – Lotte! – Kolejny raz słyszę swoje imię. – Nie śpię! – krzyczę, gdyż wiem, że właśnie o to chodzi mojej rodzicielce. Podnoszę swoje zmęczone ciało do pozycji siedzącej, po czym solidnie przeciągam się. Promienie słoneczne dają o sobie znać, gdyż padają prosto na moje łóżko. Nie ma co się dziwić, w końcu jest czerwiec. Nie mogę doczekać się już wakacji. Jeszcze tylko niecałe dwa miesiące i znów odwiedzę moje ulubione miejsca, a może tego roku poznam całkiem nowe środowisko? Spoglądam na telefon leżący obok mnie i doznaję szoku. Zbliża się godzina siódma trzydzieści, a ja wciąż jestem w łóżku. Jak oparzona wstaję i kieruję się w stronę łazienki w celu wykonania porannej toalety. Opróżniam mój pęcherz, przemywam twarz wodą i zabieram się za makij

Prolog

Idę wąską, wydeptaną ścieżką przez ciemny las. Nie wiem gdzie zmierzam, liczy się tylko to, aby być jak najdalej stąd.  Czuję strach. Przeogromny lęk spowodowany zaistniałą sytuacją. W oddali słyszę głosy. Nie wiem ile ich jest, ani czego ode mnie chcą. Gonią mnie, są już tak blisko... A ja?  Nie spieszę się. Nie mam potrzeby i tak mnie znajdą. Nawet na końcu świata te niewyżyte bestie mnie odnajdą. Ucieczka więc jest bezsensowna.  Dźwięki są coraz bardziej wyraźniejsze. Czuję ich. Niemal depczą mi po piętach. Nie będę uciekać, ale też nie poddam się. Pomimo, że wygląda to jak moja przegrana, w głębi serca wiem, że jestem górą. Dlaczego? Jestem silniejsza. Posiadam coś co oni stracili. Posiadam coś niezwykle cennego. Posiadam mój własny, niczym niezdominowany umysł. Jestem wolna. Oni nigdy nie będą. Czuję jak ciągną mnie za ręce. Chwytają moje ramiona, a inne stają mi na drodze. Nie mam wyjścia. Zatrzymuję się i czekam. Czekam na ciąg dalszy. Nie patrzę na nie. Nie widzę ich oczu.